Wiecznie żywe wspomnienia
czwartek, 13 marca 2014
Rozdział 4
*Isabell*
To był najlepszy dzień w moim życiu. Zakupy z mamą potem na pizzę, a na końcu , po wejściu do domu oglądałyśmy w telewizji kiepski serial komediowy. Po przyjściu taty zagraliśmy w trójkę w jakąś marną grę planszową . Najbardziej zadziwiło mnie we wszystkim to iż wszyscy razem się śmialiśmy! Pierwszy raz od wielu lat tak dobrze się bawiłam. Teraz robię kolację, bo mamie i tacie udzielił się mój humor więc dam im chwilę dla siebie.
-Mmm, co by tu zrobić?-mruczę po cichu - Już wiem! - wykrzyknęłam , ups ... trochę za głośno.
-Co wiesz kochanie?- zapytała się mama.
-Nic , nic , zastanawiałam się co zrobić na kolację...
*Josh*
Właśnie idę za postacią w kapturze ... czarnym kapturze . Wydaje mi się , że to ktoś znajomy ... poznaję ten dziwny chód . Szlag, kaptur się zatrzymał! Gdzie mam się schować?! Gdzie mam się schować ?!
Uff... ale fart! Wchodzę po cichu do wielkiej pustej skrzyni ... Gdy usiłuję zamknąć wieku coś głośno w niej zaskrzypiało, to najwyraźniej te wieko! Jeśli przeżyję powiem woźnemu aby je naoliwił ... albo nie! Wtedy sam to zrobię. Orzesz! Odwraca się i zmierza w moim kierunku, to się źle skończy-moje myśli krzyczą .
Jeszcze trzy metry i tu będzie, dwa metry, jeden metr ... dzieje się to zadziwiająco szybko. Ktoś zrzuca wazon , dwa metry za skrzynią , przy okazji ukazuje swoją kryjówkę . Pewnie myślał , że ta osoba ... czy coś, idzie po niego , nie wie , że tu jestem . Zakapturzona postać zmierza w jego kierunku ... to moja szansa! Szybko otwieram skrzynię wyrywam kartkę , wyskakuje z mojej kryjówki i biegnę ile sił w nogach . Nagle coś mnie uderza w głowę a potem ... widzę już tylko ciemność, która dodatkowo daje o sobie znak.
*Isabelle*
Och, spać mi się chcę, tak długo siedzieliśmy i rozmawialiśmy, że zapominam o spakowaniu się do końca do internatu. Jestem wykończona... chcę iść do pokoju i się położyć.Nie mogę tego zrobić , nie wiem czemu, ale nie chcę odchodzić. Zwykle w takich momentach byłam zażenowana zachowaniem rodziców i choć takie spotkania nie zdarzały się często ... odchodziłam , po prostu odchodziłam. Teraz nie mam na to ochoty , najwyraźniej moja podświadomość i chęć pozostania zwyciężyły nad ciałem i duszą. Siedzimy teraz grając w grę planszową , śmiejąc się jak małe dzieci. Mama i tata piją już po czwartym kieliszku wina. Mnie nalali tylko jeden lecz wystarczy mi on w zupełności. Nie lubię alkoholu, ale to pierwszy raz kiedy wszyscy jesteśmy w humorze. Chwalili mnie i powiedzieli, że bardzo mnie kochają. Na taką chwilę czekałam od lat.
*Josh*
-Wstawaj, młodziku!- usłyszałem chrypki głos. Otworzyłem oczy. Byłem w lesie, ciemnym, zimnym lesie.
-Gdzie...?
-Nie zadawaj pytań! Nie po to tu jesteś! Teraz ja mówię, ty słuchasz. Zrozumiano?
Kiwnąłem głową i przełknąłem ślinę. Z moich ust wydobył się biały obłok.
-Zimno mi- odparłem.
Postać przybliżyła swą twarz do mojej. Byliśmy zaledwie 10 cm od siebie. Poczułem nieświeży zapach, jednak jego twarz była nadal przykryta.
-Gówno mnie to obchodzi.
Na te słowa postanowiłem się więcej nie odzywać. Zamilkłem, być może na wieki. Bałem się, że on mnie zabije. Mam życie przed sobą, przygody...
-PROSZĘ NIE ZABIJAJ MNIE!- krzyknąłem przerażony.
-Nie mam zamiaru cię zabijać, idioto!- odparł, wypluwając coś z buzi i biorąc do niej papierosa. Zapalił go zapałką, pojawił się szary dym, a jego oddech wypełnił ciszę. Przymknął oczy.
-Nazywam się... Jak tak bardzo ci na tym zależy, to nazywaj mnie Barry- mężczyzna obrócił się w moją stronę i zaczął mówić:
-Zastanawiasz się pewnie, po co, dlaczego, kiedy, gdzie, jak...? Odpowiedź na to pytanie jest trudna. Wiemy, to znaczy... Wiem, że żyjesz w tym "magicznym" sierocińcu. Masz... Moc. Ale to nieważne. Chodzi nam o tylko i wyłącznie o twoją siłę.
Wciągnął jeszcze raz dym, i mocno wykrztusił.
*Isabell*
Po zakończeniu gry rodzice zaczęli sprzątać lecz wolałam zrobić to za nich,więc powiedziałam, że sama to zrobię.
Zaprzeczali choć widać było w ich oczach zadowolenie i dumę ... dumę ze mnie w samej osobie. W końcu ulegli i udali się do swojego pokoju. Po sprzątnięciu gry, a także talerzy po kolacji poszłam do pokoju po piżamę , szczotkę do włosów , i szlafrok i ruszyłam do łazienki.
***
Po wyjściu opatulał mnie przyjemny zapach róż . Ruszyłam do pokoju i położyłam się . Zasnęłam w zapachu kwiatów róży i od wielu miesięcy , pierwszy raz nie miałam koszmarów.
<Oto kolejny rozdzialik>
Więc tak pierwszą część Josha pisałam ja ( Grace ) , a drugą Sweet Raspberry .
Isabell należy do moich obowiązków więc cóż powiedzieć, całą napisałam ja
Prosimy o komentarze . Każde miłe słówko a także negatywna uwaga nam pomaga
Możecie także napisać w komentarzach pomysły na dalsze losy Isabell i Josha,
Bo choć mamy zaplanowane całe opowiadanie zawsze można coś zmienić :)
Grace Brisbeand
niedziela, 16 lutego 2014
Rozdział 3
*Isabell*
Jeszcze tylko dwa dni i pojadę do mojej nowej szkoły , a dokładnie mówiąc ,,internatu''. Na stronie internetowej czarodziei pisze , że jest tam strasznie wysoki poziom i beznadziejny plan lekcji ... jeśli to prawda to ja się tam przemęczę ! Nienawidzę szkoły! Każda szkoła do jakiej chodziłam była taka sama czyli : nuuuudna . Muszę się w końcu spakować , hmm , spakuję się tylko na dwa tygodnie w końcu po tym czasie wracam na cztery dni do domu , wrócę z pustą torbą i znowu zacznę się pakować . I tak w kółko dopóty , dopóki nie skończą mi się rzeczy ... potem będę po prostu przyjeżdżała do rodziców , to chyba dobry plan ?-pomyślałam- eee , ja mam w końcu pełno rzeczy ... zajmie mi to minimum rok . - Zaczęło mi burczeć w brzuchu .
-Ale jestem głodna ! - powiedziałam sama do siebie (nie było nikogo w domu ).
Zeszłam po schodach prowadzących z mojego pokoju do holu . Heh! niczego nie zjadłam od wczoraj wieczorem.Nawet jednego okruszka! O, boże ! już jest siedemnasta ? Przecież przed chwilą była jedenasta! No , dobra jestem teraz w kuchni , czas sobie coś upichcić . O, jakaś karteczka jest przylepiona do lodówki. - Podchodzę do niej i czytam na głos :
-Isabell, - zaczynam-Pragnę abyś miała coś nowego w internacie ... spotkajmy się o siedemnastej trzydzieści w centrum - mama - Ja nie mogę! Kurczę nie wiem czy zdążę ... nie mogłam wcześniej zejść na dół ?!
Otwieram lodówkę .
-Już wiem -mruczę -Zrobię sobie tosty z jajecznicą !
***
Po jedzeniu sprawdziłam godzinę , siedemnasta dziesięć ! Do centrum jedzie się tylko pięć minut ale najbliższy do tej godziny autobus wyjeżdża o piątej dwadzieścia dwa .
Czyli tak , mam dwanaście minut na :
-Poczesanie się
-Ubranie czegoś przyzwoitego
-Umycie się
-Dojście na przystanek
Na przystanek idzie się dwie minuty więc do dyspozycji mam dziesięć minut do pierwszych trzech punktów .
Biegnę do mojego pokoju , otwieram szafę i wyciągam pierwszą, lepszą bluzkę i krótkie spodenki . Zbiegam do łazienki i ubieram się . Wyciągam szczotkę do włosów z kosmetyczki i szybko się czeszę , nie spinam włosów tak jak zawsze czyli w kok , tylko zostawiam je rozpuszczone . Myje zęby i twarz . Wyciągam z kosmetyczki tusz do rzęs i mój ulubiony błyszczyk o zapachu malin, także kolorem im podobnym . Maluję się na szybko . Wpadam jak burza do holu i ubieram moje ulubione sandały . No, nie ! zostawiłam torebkę w kuchni !
Biegnę do kuchni , zabieram torebkę i sprawdzam godzinę na telefonie : 17:19 .
Wow ! minuta przed czasem . Gaszę wszystkie światła i wychodzę , zamykam drzwi . Zaczynam biec , nie dodałam , że aby zdążyć będę musiała biec? Ups! pech.
***
Na tym przystanku wysiadam . Wstaję z miejsca i tak miałam szczęście , że było miejsce siedzące . Wciskam STOP i autobus powoli zatrzymuje się na moim przystanku . Mama już mnie zauważyła i zaczyna wołać :
-Isabell , kochanie choć , choć ! - Kochanie ? Nigdy się tak do mnie nie odzywała , zawsze byłam po prostu Isabell .
-Idę ! - odkrzyknęłam .
Gdy doszłam wydała komendę co nie było do niej podobne :
-Na sklepy marsz !-i zaczęła się śmiać , ja po chwili również zaczęłam . Idący obok nas przechodnie uśmiechali się do nas , a jeden nawet zapytał się mojej mamy z czego ona i jej ,,siostra'' się śmieją .
W tedy to myślałam , że mama położy się na ziemi w centrum i zacznie śmiać jak małe dziecko . Na szczęście nie zrobiła tego ... tylko obciachu by mi narobiła.
Kupiłam sobie dwie letnie sukienki jedną niebieską w czarne kropki , a drugą podobną tyle , że całą białą .
Białą ubiorę dopiero wtedy kiedy przyjdzie na to czas ... na jakąś wyjątkową okazję , a niebieską to nie wiem jest to po prostu śliczna sukienka - uśmiechnęłam się do mamy - w drugim sklepie -sklepie z dodatkami - kupiła mi bransoletkę z motywem kwiatów , tusz do rzęs o kolorze granatowym , a także trzy nowe błyszczyki . Dziwne , że na tyle się zgodziła, opisałam tylko kilka rzeczy , a tak naprawdę to kupiłyśmy tego o wiele więcej ..Przerwała moje rozmyślania :
-Kochanie, wstąpimy do jubilera ?
-No pewnie -zgodziłam się na to bez wahania . Ruszyłyśmy do jubilera.
To niemożliwe - myślałam - tyle razy wyjeżdżałam , a jeszcze ani razu nie dostałam tylu rzeczy i nigdy nie byłam taka szczęśliwa z mamą .
Weszłyśmy do jubilera , wszystko było przepiękne lecz moją uwagę zwrócił naszyjnik w rogu po prawej stronie .Zaintrygował mnie ...jest przepiękny - myślałam i zamarzyłam aby go mieć - Cały złoty , wysadzany brylantami . Na środku wystawał największy i najpiękniejszy z nich . Nigdy nie widziałam takiego ogromnego brylantu . Jubiler coś do mnie powiedział , chyba , że może wygrawerować na nim moje inicjały .
-Och, nie, nie stać mnie na niego - Mama chyba to usłyszała bo skrzywiła się , biedni nie byliśmy , a bogaci też nie staliśmy tak jakby na granicy . Co prawda mamy ogromny dom lecz nie stać nas na wszystko co chcemy .
Jubiler dodał , że można ten naszyjnik otworzyć . Zaprezentował jak się to robi i zaczął opisywać :
-...-Na początku go nie słuchałam lecz potem z powrotem się włączyłam - Można go otwierać , w środku jest miejsce na dwa zdjęcia - Ja włożyłabym tam rodziców i mnie do jednego okienka , a do drugiego osobę, w której bym się zakochała (jeżeli taka by była ).-Czyż nie jest piękny - Te pytanie skierował do mnie .
-Jest przepiękny .
*Narrator*
Mama naszej kochanej nastolatki zauważyła iż strasznie podoba jej się ten naszyjnik , bardzo chciała go jej kupić lecz nie było ich stać na takie wydatki . Mama Isabell była zawiedziona, że nie może spełnić marzenia dziewczyny .
***
No , takie se . Nie wiem czy wam się podoba bo mi nie !
Poproszę o komentarz , aby to ocenić .
Aha, jeszcze jedna wiadomość : Nie wiem kiedy będziemy dodawały posty
z Sweet Raspberry . Mam nadzieję , że się podoba .
Wasza Grace :*
Jeszcze tylko dwa dni i pojadę do mojej nowej szkoły , a dokładnie mówiąc ,,internatu''. Na stronie internetowej czarodziei pisze , że jest tam strasznie wysoki poziom i beznadziejny plan lekcji ... jeśli to prawda to ja się tam przemęczę ! Nienawidzę szkoły! Każda szkoła do jakiej chodziłam była taka sama czyli : nuuuudna . Muszę się w końcu spakować , hmm , spakuję się tylko na dwa tygodnie w końcu po tym czasie wracam na cztery dni do domu , wrócę z pustą torbą i znowu zacznę się pakować . I tak w kółko dopóty , dopóki nie skończą mi się rzeczy ... potem będę po prostu przyjeżdżała do rodziców , to chyba dobry plan ?-pomyślałam- eee , ja mam w końcu pełno rzeczy ... zajmie mi to minimum rok . - Zaczęło mi burczeć w brzuchu .
-Ale jestem głodna ! - powiedziałam sama do siebie (nie było nikogo w domu ).
Zeszłam po schodach prowadzących z mojego pokoju do holu . Heh! niczego nie zjadłam od wczoraj wieczorem.Nawet jednego okruszka! O, boże ! już jest siedemnasta ? Przecież przed chwilą była jedenasta! No , dobra jestem teraz w kuchni , czas sobie coś upichcić . O, jakaś karteczka jest przylepiona do lodówki. - Podchodzę do niej i czytam na głos :
-Isabell, - zaczynam-Pragnę abyś miała coś nowego w internacie ... spotkajmy się o siedemnastej trzydzieści w centrum - mama - Ja nie mogę! Kurczę nie wiem czy zdążę ... nie mogłam wcześniej zejść na dół ?!
Otwieram lodówkę .
-Już wiem -mruczę -Zrobię sobie tosty z jajecznicą !
***
Po jedzeniu sprawdziłam godzinę , siedemnasta dziesięć ! Do centrum jedzie się tylko pięć minut ale najbliższy do tej godziny autobus wyjeżdża o piątej dwadzieścia dwa .
Czyli tak , mam dwanaście minut na :
-Poczesanie się
-Ubranie czegoś przyzwoitego
-Umycie się
-Dojście na przystanek
Na przystanek idzie się dwie minuty więc do dyspozycji mam dziesięć minut do pierwszych trzech punktów .
Biegnę do mojego pokoju , otwieram szafę i wyciągam pierwszą, lepszą bluzkę i krótkie spodenki . Zbiegam do łazienki i ubieram się . Wyciągam szczotkę do włosów z kosmetyczki i szybko się czeszę , nie spinam włosów tak jak zawsze czyli w kok , tylko zostawiam je rozpuszczone . Myje zęby i twarz . Wyciągam z kosmetyczki tusz do rzęs i mój ulubiony błyszczyk o zapachu malin, także kolorem im podobnym . Maluję się na szybko . Wpadam jak burza do holu i ubieram moje ulubione sandały . No, nie ! zostawiłam torebkę w kuchni !
Biegnę do kuchni , zabieram torebkę i sprawdzam godzinę na telefonie : 17:19 .
Wow ! minuta przed czasem . Gaszę wszystkie światła i wychodzę , zamykam drzwi . Zaczynam biec , nie dodałam , że aby zdążyć będę musiała biec? Ups! pech.
***
Na tym przystanku wysiadam . Wstaję z miejsca i tak miałam szczęście , że było miejsce siedzące . Wciskam STOP i autobus powoli zatrzymuje się na moim przystanku . Mama już mnie zauważyła i zaczyna wołać :
-Isabell , kochanie choć , choć ! - Kochanie ? Nigdy się tak do mnie nie odzywała , zawsze byłam po prostu Isabell .
-Idę ! - odkrzyknęłam .
Gdy doszłam wydała komendę co nie było do niej podobne :
-Na sklepy marsz !-i zaczęła się śmiać , ja po chwili również zaczęłam . Idący obok nas przechodnie uśmiechali się do nas , a jeden nawet zapytał się mojej mamy z czego ona i jej ,,siostra'' się śmieją .
W tedy to myślałam , że mama położy się na ziemi w centrum i zacznie śmiać jak małe dziecko . Na szczęście nie zrobiła tego ... tylko obciachu by mi narobiła.
Kupiłam sobie dwie letnie sukienki jedną niebieską w czarne kropki , a drugą podobną tyle , że całą białą .
Białą ubiorę dopiero wtedy kiedy przyjdzie na to czas ... na jakąś wyjątkową okazję , a niebieską to nie wiem jest to po prostu śliczna sukienka - uśmiechnęłam się do mamy - w drugim sklepie -sklepie z dodatkami - kupiła mi bransoletkę z motywem kwiatów , tusz do rzęs o kolorze granatowym , a także trzy nowe błyszczyki . Dziwne , że na tyle się zgodziła, opisałam tylko kilka rzeczy , a tak naprawdę to kupiłyśmy tego o wiele więcej ..Przerwała moje rozmyślania :
-Kochanie, wstąpimy do jubilera ?
-No pewnie -zgodziłam się na to bez wahania . Ruszyłyśmy do jubilera.
To niemożliwe - myślałam - tyle razy wyjeżdżałam , a jeszcze ani razu nie dostałam tylu rzeczy i nigdy nie byłam taka szczęśliwa z mamą .
Weszłyśmy do jubilera , wszystko było przepiękne lecz moją uwagę zwrócił naszyjnik w rogu po prawej stronie .Zaintrygował mnie ...jest przepiękny - myślałam i zamarzyłam aby go mieć - Cały złoty , wysadzany brylantami . Na środku wystawał największy i najpiękniejszy z nich . Nigdy nie widziałam takiego ogromnego brylantu . Jubiler coś do mnie powiedział , chyba , że może wygrawerować na nim moje inicjały .
-Och, nie, nie stać mnie na niego - Mama chyba to usłyszała bo skrzywiła się , biedni nie byliśmy , a bogaci też nie staliśmy tak jakby na granicy . Co prawda mamy ogromny dom lecz nie stać nas na wszystko co chcemy .
Jubiler dodał , że można ten naszyjnik otworzyć . Zaprezentował jak się to robi i zaczął opisywać :
-...-Na początku go nie słuchałam lecz potem z powrotem się włączyłam - Można go otwierać , w środku jest miejsce na dwa zdjęcia - Ja włożyłabym tam rodziców i mnie do jednego okienka , a do drugiego osobę, w której bym się zakochała (jeżeli taka by była ).-Czyż nie jest piękny - Te pytanie skierował do mnie .
-Jest przepiękny .
*Narrator*
Mama naszej kochanej nastolatki zauważyła iż strasznie podoba jej się ten naszyjnik , bardzo chciała go jej kupić lecz nie było ich stać na takie wydatki . Mama Isabell była zawiedziona, że nie może spełnić marzenia dziewczyny .
***
No , takie se . Nie wiem czy wam się podoba bo mi nie !
Poproszę o komentarz , aby to ocenić .
Aha, jeszcze jedna wiadomość : Nie wiem kiedy będziemy dodawały posty
z Sweet Raspberry . Mam nadzieję , że się podoba .
Wasza Grace :*
poniedziałek, 10 lutego 2014
Rozdział 2
*Josh*
Po zakończonym posiłku, udałem na boisko, aby jak zawsze, pobiegać z Willem i Samantą. Wiem, że dobrzy z nich przyjaciele i nigdy by mnie nie opuścili. Jednak dzisiaj, humor im nie dopisywał. Byli zniesmaczeni i smutni, nie wiem z czego.
-Co się dzieje?- zapytałem, wiążąc adidasa.
Oboje spojrzeli na mnie, potem na siebie i jeszcze raz na mnie. To było... dziwne.
Will otworzył usta, a Samanta mu je przymknęła, po czym ze smutnym uśmiechem powiedziała:
-Nie ważne- i zabrała się dalszej rozgrzewki.
*Isabell*
Zasnęłam nad ranem z różdżką w ręku. Śniło mi się coś dziwnego , że gdy byłam mała mieszkałam w świecie czarodziejów , i że zrobiłam coś złego ... mam przynajmniej takie uczucie bo gdy to miało się wydarzyć przed moimi oczyma pojawiły się czarne plamy. Obudziło mnie pukanie do drzwi , spojrzałam na zegar wiszący nad moim biurkiem . za pięć trzecia . O, Boże ! już tak późno ?
-Kochanie...-powiedziała mama otwierając drzwi - Wstałaś już ?-uśmiechnęła się do mnie
-Mmm... nie-odwzajemniłam uśmiech i ziewnęłam - obudziłaś mnie .
Mama zobaczyła w moich rękach różdżkę i od razu spoważniała .
-Isabell, muszę ci coś powiedzieć-usiadła na moim łóżku - Wiesz dlaczego tak późno dostałaś różdżkę? -Nie- odpowiedziałam i spojrzałam na nią ze zdziwieniem w oczach .
Mama westchnęła i ciągnęła dalej :
-Była kiedyś dziewczynka , która dostała swoją różdżkę w bardzo młodym wieku ... w wieku sześciu lat, była w ten dzień ubrana w odświętną sukienkę z niebieskimi kwiatami powiewającymi na wietrze ...-na chwilę przerwała - tak przynajmniej pisało w gazetach , ale przejdźmy do rzeczy. - chrząknęła - Pobiegła ona po swojego kolegę , którego imienia nie pamiętam lecz niestety nie był on odporny na czary bo był zwykłym człowiekiem . Może gdyby jej różdżka była słabsza to może ten chłopiec by przeżył , po prostu dziewczyna nie umiała zapanować nad mocą .
-Ach ...- przypomniałam sobie mój sen ... moim ciałem wstrząsały dreszcze - Mhm, dziękuję wam , że wzięliście pod uwagę katastrofę - przytuliłam moja mamę.
-Isabell, tak naprawdę to przyszłam zapytać ciebie, co chcesz zjeść na obiad?
Zamyśliłam się, jakąś łatwą odpowiedź . Przeleciałam menu ostatnich dni W zasadzie, dawno nie było... Wiem!
-Spaghetti - powiedziałam.
-Dobrze, to idę zrobić tobie spaghetti - powiedziała śpiewnym głosem
-Dziękuję- odpowiedziałam z uśmiechem.
*Josh*
-Powiedzcie mi o cho chodzi...- prosiłem, chociaż i tak wiedziałem, że nie wyznają prawdy. Strasznie jestem ciekawy, co też ukrywają... Tak, tak, na pewno mi nie powiedzą. Przyjaciele...
Skończyła się przerwa i wszyscy udaliśmy się na apel. Nigdy na nim nic ciekawego nie ma, mówią, kto może już chodzić sam, już wyjść, co się dzieję w świecie magii i takie rzeczy. Dzisiejszy jednak, był inny. Wszyscy chodzili jacyś przygaszeni, bez energii do życia. Podobnie jak Samanta i Will. Czuję się, jakbym nie wiedział co się wokół mnie dzieje.
*Isabell*
Długo rozmyślałam nad moją rozmową z mamą , a przynajmniej tak mi się zdawało, gdy rozległ się głos taty .-Isabell na obiad !-krzyknął
- Isabell, podaj sztućce !-Mama dodała
,,O Boże'' pomyślałam ,,Isabell to, Isabell tamto'' .
-Już idę ! Mamo, poczekaj chwilę ! - krzyknęłam
-Okej ! - odkrzyknęła
Z nie wiadomo jakich powodów zaczynam nucić: Spaghetti , Spaghetti. Nagle przypominam sobie o tej historii i dodaję do tego mój sen. Już nie mam apetytu. Schodzę szybko do kuchni, mama podniosła głowę z nad książki i od razu wie co się dzieje, a przynajmniej tak mi się wydaję .
-No, jesteś kochanie jedzenie jest już na ... - tata przerwał i na mnie spojrzał .
Robi mi się niedobrze, muszę się spieszyć! Biegnę sprintem do łazienki i zaczynam wymiotować, powoli do głowy napływają mi wspomnienia snu i mojej rozmowy z mamą : ,,Dziewczynka nie umiała zapanować nad mocą '' , ,, może chłopiec by przeżył ''. Gdy kończę, myję zęby, a potem idę do swojego pokoju, gdy widzę różdżkę odkładam ją do pudełka i odkładam w najdalej od łóżka położony kąt pokoju. Kładę się i biorę tabletki nasenne, powoli zasypiam. Mam straszny sen...
*Josh*
Wchodząc do sali, gdzie miał się odbyć dzisiejszy apel, natknąłem się na dziwną rzecz...
Mianowicie, na tablicy ogłoszeń wisiała kartka, a wokół jej, pełno uczniów. Gdy cudem przepchałem się do przodu, zdążyłem przeczytać wielki, tłusty napis i kawałek artykułu:
Panika, strach, boimy się wyjść z domu!
Cały świat czarodziei czeka na nowe informacje o strasznych demonach. Krążą pogłoski, że chcą one coraz bardziej atakować. Radzimy uważać!
Tymczasem, Rada Bezpieczeństwa Magicznego planuję wybrać dwie osoby, które stawią czoło złu. Zostaną one wybrane losowo, za pomocą...
*Narrator*
Wtem, ktoś wyrwał kartkę. Josh krzyczał, bez skutku.
-Zostaw! Kto to wyrwał?- słyszano.
Zauważył postać z czarnym kapturem, która własnie trzymała skrawek i uciekała w stronę lasu. Postanowił za nią pobiec...
***
Hejka , tu wasza Grace , wiem że jestem nowa
lecz staram się zapewnić wam rozrywki ,
wraz z moją przyjaciółką :
Sweet Raspberry , którą już
pewnie znacie .
Miłego czytania :*
Sweet Raspberry, też chcę dodać coś od siebie i bezczelnie się wtrąca xD
Tak, tak... Postanowiłyśmy z Grace, że Isabelle będzie pisała ona, a ja chłopaka... Dlatego Josh jest taki beznadziejny :(
Kurcze, za niedługo, to będzie jakaś telenowela xD
Dobra, nie przeciągam...
Do zobaczenia owocki! ♥
Sweet Raspberry
-Co się dzieje?- zapytałem, wiążąc adidasa.
Oboje spojrzeli na mnie, potem na siebie i jeszcze raz na mnie. To było... dziwne.
Will otworzył usta, a Samanta mu je przymknęła, po czym ze smutnym uśmiechem powiedziała:
-Nie ważne- i zabrała się dalszej rozgrzewki.
*Isabell*
Zasnęłam nad ranem z różdżką w ręku. Śniło mi się coś dziwnego , że gdy byłam mała mieszkałam w świecie czarodziejów , i że zrobiłam coś złego ... mam przynajmniej takie uczucie bo gdy to miało się wydarzyć przed moimi oczyma pojawiły się czarne plamy. Obudziło mnie pukanie do drzwi , spojrzałam na zegar wiszący nad moim biurkiem . za pięć trzecia . O, Boże ! już tak późno ?
-Kochanie...-powiedziała mama otwierając drzwi - Wstałaś już ?-uśmiechnęła się do mnie
-Mmm... nie-odwzajemniłam uśmiech i ziewnęłam - obudziłaś mnie .
Mama zobaczyła w moich rękach różdżkę i od razu spoważniała .
-Isabell, muszę ci coś powiedzieć-usiadła na moim łóżku - Wiesz dlaczego tak późno dostałaś różdżkę? -Nie- odpowiedziałam i spojrzałam na nią ze zdziwieniem w oczach .
Mama westchnęła i ciągnęła dalej :
-Była kiedyś dziewczynka , która dostała swoją różdżkę w bardzo młodym wieku ... w wieku sześciu lat, była w ten dzień ubrana w odświętną sukienkę z niebieskimi kwiatami powiewającymi na wietrze ...-na chwilę przerwała - tak przynajmniej pisało w gazetach , ale przejdźmy do rzeczy. - chrząknęła - Pobiegła ona po swojego kolegę , którego imienia nie pamiętam lecz niestety nie był on odporny na czary bo był zwykłym człowiekiem . Może gdyby jej różdżka była słabsza to może ten chłopiec by przeżył , po prostu dziewczyna nie umiała zapanować nad mocą .
-Ach ...- przypomniałam sobie mój sen ... moim ciałem wstrząsały dreszcze - Mhm, dziękuję wam , że wzięliście pod uwagę katastrofę - przytuliłam moja mamę.
-Isabell, tak naprawdę to przyszłam zapytać ciebie, co chcesz zjeść na obiad?
Zamyśliłam się, jakąś łatwą odpowiedź . Przeleciałam menu ostatnich dni W zasadzie, dawno nie było... Wiem!
-Spaghetti - powiedziałam.
-Dobrze, to idę zrobić tobie spaghetti - powiedziała śpiewnym głosem
-Dziękuję- odpowiedziałam z uśmiechem.
*Josh*
-Powiedzcie mi o cho chodzi...- prosiłem, chociaż i tak wiedziałem, że nie wyznają prawdy. Strasznie jestem ciekawy, co też ukrywają... Tak, tak, na pewno mi nie powiedzą. Przyjaciele...
Skończyła się przerwa i wszyscy udaliśmy się na apel. Nigdy na nim nic ciekawego nie ma, mówią, kto może już chodzić sam, już wyjść, co się dzieję w świecie magii i takie rzeczy. Dzisiejszy jednak, był inny. Wszyscy chodzili jacyś przygaszeni, bez energii do życia. Podobnie jak Samanta i Will. Czuję się, jakbym nie wiedział co się wokół mnie dzieje.
*Isabell*
Długo rozmyślałam nad moją rozmową z mamą , a przynajmniej tak mi się zdawało, gdy rozległ się głos taty .-Isabell na obiad !-krzyknął
- Isabell, podaj sztućce !-Mama dodała
,,O Boże'' pomyślałam ,,Isabell to, Isabell tamto'' .
-Już idę ! Mamo, poczekaj chwilę ! - krzyknęłam
-Okej ! - odkrzyknęła
Z nie wiadomo jakich powodów zaczynam nucić: Spaghetti , Spaghetti. Nagle przypominam sobie o tej historii i dodaję do tego mój sen. Już nie mam apetytu. Schodzę szybko do kuchni, mama podniosła głowę z nad książki i od razu wie co się dzieje, a przynajmniej tak mi się wydaję .
-No, jesteś kochanie jedzenie jest już na ... - tata przerwał i na mnie spojrzał .
Robi mi się niedobrze, muszę się spieszyć! Biegnę sprintem do łazienki i zaczynam wymiotować, powoli do głowy napływają mi wspomnienia snu i mojej rozmowy z mamą : ,,Dziewczynka nie umiała zapanować nad mocą '' , ,, może chłopiec by przeżył ''. Gdy kończę, myję zęby, a potem idę do swojego pokoju, gdy widzę różdżkę odkładam ją do pudełka i odkładam w najdalej od łóżka położony kąt pokoju. Kładę się i biorę tabletki nasenne, powoli zasypiam. Mam straszny sen...
*Josh*
Wchodząc do sali, gdzie miał się odbyć dzisiejszy apel, natknąłem się na dziwną rzecz...
Mianowicie, na tablicy ogłoszeń wisiała kartka, a wokół jej, pełno uczniów. Gdy cudem przepchałem się do przodu, zdążyłem przeczytać wielki, tłusty napis i kawałek artykułu:
Panika, strach, boimy się wyjść z domu!
Cały świat czarodziei czeka na nowe informacje o strasznych demonach. Krążą pogłoski, że chcą one coraz bardziej atakować. Radzimy uważać!
Tymczasem, Rada Bezpieczeństwa Magicznego planuję wybrać dwie osoby, które stawią czoło złu. Zostaną one wybrane losowo, za pomocą...
*Narrator*
Wtem, ktoś wyrwał kartkę. Josh krzyczał, bez skutku.
-Zostaw! Kto to wyrwał?- słyszano.
Zauważył postać z czarnym kapturem, która własnie trzymała skrawek i uciekała w stronę lasu. Postanowił za nią pobiec...
***
Hejka , tu wasza Grace , wiem że jestem nowa
lecz staram się zapewnić wam rozrywki ,
wraz z moją przyjaciółką :
Sweet Raspberry , którą już
pewnie znacie .
Miłego czytania :*
Sweet Raspberry, też chcę dodać coś od siebie i bezczelnie się wtrąca xD
Tak, tak... Postanowiłyśmy z Grace, że Isabelle będzie pisała ona, a ja chłopaka... Dlatego Josh jest taki beznadziejny :(
Kurcze, za niedługo, to będzie jakaś telenowela xD
Dobra, nie przeciągam...
Do zobaczenia owocki! ♥
Sweet Raspberry
Nie przejmować się, jestem uzależniona od gifów :P
Subskrybuj:
Posty (Atom)